Euro 2012 trwa nadal
Zamówiłem pieczeń cielęcą, ziemniaki puree oraz mizerię. Kelner podał danie po około 15 minutach. Na talerzu posadowił się plasterek pieczeni, ziemniaki z odrobiną omasty, a obok na spodku od herbaty widniało 5-6 plasterków ogórka polanych czymś białawym. Prawdopodobnie była to kropla śmietany rozpuszczona w trzech łyżkach wody. Oczywiście działo się to drzewiej, czyli w II połowie ubiegłego wieku za panowania u nas systemu mającego uszczęśliwiać człowieka. Wprawdzie uszczęśliwiał, ale głównie tych u władzy i tej władzy służącym. Dzisiaj w lokalu gastronomicznego na obiad podają dużą porcję warzyw, a jako dodatki mięso, frytki lub inne składniki zamówionego dania. Często kojarzę przygody z dawną gastronomią z pewnymi obrazkami z współczesnego życia. Co ma wspólnego obecne Euro z powyższym opisem ? Ma i to dużo. Nasi piłkarze z reprezentacji postanowili grać mecze na podobnej zasadzie jaką kierowała się gastronomia w poprzednim systemie. Rozgrywamy mecze, ale nie dajemy z siebie wszystkiego czego od nas oczekują. Jeżeli nawet coś nam wyjdzie i tak w II połowie meczu rozdrobnimy lub rozcieńczymy. Porcja pozytywnych wrażeń dostarczona kibicom nie może być za duża bo się przejedzą, przyzwyczają i będą tego wymagali w przyszłości. Na szczęście nie muszę jechać do sąsiadów za miedzą, żeby dobrze najeść się wrażeń piłkarskich. Euro trwa nadal i to się dzieje u nas. Życzę dużo wrażeń, tych radosnych również. Wszak możemy z tego menu wybrać jeszcze inne potrawy.