Bohater urzędnik
Czytam codzienną gazetę tzw. "Moją". Niestety wnioski są przykre. Decydenci na różnych szczeblach (są wyjątki ) mają problemy z określeniem słusznej drogi do realu w przeciwieństwie do matrixa. Gdzie zapodziało się racjonalne i trochę koloryzowane empatią postępowanie ? Wszyscy, no może prawie wszyscy z tej licznej w naszym kraju grupy widzą tylko cyferki priorytety itp. Gdzie normalni szarzy obywatele. Czyżby zniknęli w odmętach fali działalności urzędniczej ? Przecież Ci "ostatni" po powrocie do pieleszy domowych są naszymi sąsiadami, kuzynami, rodziną. I tu zaczyna się problem. Wiem od "I" zdania się nie rozpoczyna. Dlatego mamy to co mamy. Załatw obywatelu ważkie sprawy od ręki. Nie chodzi o załatwianie w tzw. Wydziale Spraw Obywatelskich czy jak go tam zwą. Chodzi o załatwienie spraw w różnych regionach twórczości urzędniczej. Nie ważne czy to samorządowej czy innej. Dużo się mówi o dotacjach z Unii. Czy wiecie jakie Instytucje je załatwiają np. dla niektórych gmin. Nie urzędnicy na etacie tychże gmin lecz firmy powstałe na takie potrzeby. Gdzie podziali się wszechwładni i wszystko wiedzący urzędnicy ? Tu ich wszechwiedza z realnym światem i widocznymi efektami pracy nagle zawodzi. Nie, nie czują się osłabieni brakiem umiejętności logicznego myślenia popartym składnym sformułowaniem na papierze Nie zrażeni brakiem swoich kompetencji, tkwią na stanowiskach niczym bohaterowie : "wstąpiłem na działo, dwieście harmat grzmiało". Ale czy to jest z ich strony bohaterstwo ?